Jest koniec XIX, początek XX wieku. Fabrykancka Łódź przeżywa czasy swego prosperity. Przemysł włókienniczy kwitnie, otwierają się kolejne fabryki. Powietrze w mieście, przesycone dymami z fabrycznych kominów, sprawia, że żyje się tu coraz trudniej. Rody fabrykanckie bogacą się i naturalną koleją rzeczy szukają dla siebie i swoich rodzin miejsc odpoczynku. „Uciekają” z Łodzi, pragnąc wytchnienia i czystego powietrza poza granicami miasta. Jednak te enklawy nie mogą znajdować się zbyt daleko – lokalizacja musi dawać możliwość szybkiego powrotu do miejsc pracy.
Jednocześnie w Europie triumfy święci niezwykle w tym czasie popularna idea zakładania „miast-ogrodów”.
W takich właśnie okolicznościach powstaje willowa dzielnica w małym, graniczącym wówczas z Łodzią miasteczku – Ruda Pabianicka.
W 1923 roku Ruda Pabianicka otrzymuje prawa miejskie a biegnąca przez las szutrowa droga swojego patrona – Stefana Żeromskiego. Jednak 1946 roku, kiedy to Ruda włączona zostaje do łódzkiego okręgu administracyjnego nazwę ulicy trzeba zmienić, jako że ulica Stefana Żeromskiego już w Łodzi istnieje. W naturalny sposób wybór pada na tytuł jednej z powieści Żeromskiego i tak właśnie, ulica zachowuje, choć w nieco innym kształcie, swojego patrona.
Chcę Was dziś zaprosić na sentymentalny spacer po tym odchodzącym w zapomnienie świecie pofabrykanckich drewnianych i murowanych rezydencji końca XIX i początku XX wieku. Na Popiołach nie znajdziecie dwu takich samych budynków. Niebywała fantazja architektów połączyła się z doskonałym gustem inwestorów tworząc jedyne w swym rodzaju miejsce. Niestety niektóre z budowli już dokonały swego żywota nie znalazłszy inwestorów. Inne, jak willa z ul. Scaleniowej 18 miały więcej szczęścia i po zdemontowaniu i gruntownej rekonstrukcji znalazły swoje miejsce w skansenie architektury drewnianej przy Białej Fabryce Ludwika Geyera. Są niestety także takie, które powoli niszczeją, pełniąc rolę mieszkań komunalnych. Jeszcze inne, jak słynna willa Klara, po wielu latach popadania w ruinę, miały szczęście znaleźć się w rękach prywatnych inwestorów, którzy przywrócili im dawną świetność. Willa Klara to chyba jedna z bardziej znanych rezydencji na Popiolach. Wybudowana na przez Juliusza Kindermana ok. 1914 otrzymała imię jego żony. Jak na tamte czasy posiadała szereg udogodnień – bieżącą wodę, łazienkę, toaletę czy instalację elektryczną.
Pod numerem Popioły 12/14 znajduje się willa Tschildów o typowo letniskowym charakterze. Willa jest dziś własnością prywatną, został pięknie odrestaurowana.
Mniej zamożni fabrykanci nie mogli pozwolić sobie na wybudowanie własnej rezydencji letniskowej. Rozwiązanie na to znalazł szwajcarski stomatolog ze smykałką do interesów i wybudował na Rudzie kilka willi przeznaczonych pod wynajem. Wynająć można było pojedyncze mieszkanie bądź całe piętro – w zależności od zamożności portfela.
Na rogu ul. Popioły i Białowieskiej znajduje się jedna z rezydencji rodziny Sauer – willa w stylu szwajcarskich pałacyków myśliwskich, o licznych ozdobnych daszkach i wieżyczkach. Niestety niszczeje pełniąc rolę mieszkań komunalnych.
Rezydencja przy ulicy Popioły 52/58 to dawna willa letniskowa Karola Goepperta, właściciela byłej Fabryki Kapeluszy Filcowych. Obiekt powstał około 1900r. Dziś stanowi własność miasta.
Nieco dalej znajduje się najokazalsza drewniana willa na popiołach – wielokondygnacyjna, z ozdobnymi, biegnącymi wzdłuż całego budynku werandami. Zbudowana została ok. 1900 roku przez Karola Steigerta, łódzkiego fabrykanta. W zamyśle miała ona być nie tylko letnią rezydencją właściciela, ale pensjonatem pod wynajem. Willa pozostawała w posiadaniu rodziny Steigertów do 1946 roku, później pełniła m.innymi rolę siedzimy liceum i gimnazjum, ostatecznie została zaadoptowana na mieszkania komunalne. Willa zamieszkała jest do dziś, choć jej stan techniczny jest opłakany…
Zajrzyjcie do tego świata, w którym czas jakby się zatrzymał, a jego mieszkańcy skutecznie opierają się naporowi cywilizacji, hodując kury i siejąc nasturcje.
Co mi się podobało?
Klimat dawnej pofabrykanckiej Łodzi, budynki, które same w sobie są dziełami sztuki
Co mi się nie podobało?
Wiele rezydencji jest już w prywatnych rękach, co ogranicza dostęp do nich
Ocena widziałam.pl: 8/10
A ja mieszkam na Podkarpaciu ale od dawna interesuje się Łodzią (nigdy nie byłam ) i historią łódzkich fabrykantów. O Rudzie Pabianickiej dowiedziałam się z książki Magdaleny Witkiewicz „Czereśnie zawsze muszą być dwie”. Książka świetna ! Oczywiście postanowiłam sprawdzić czy Ruda istniej naprawdę i… zakochałam się w willach i historii Rudy
tak, o to nie trudno, i tylko żal, że stara ruda odchodzi…
Dzień dobry, jestem pisarką i piszę właśnie powieść z Rudą Pabianicką w tle. Urzekły mnie Pani zdjęcia, czy mogę prosić o kontakt?:)
Magda Witkiewicz
Bardzo dziękuję! Kontakt wysłany
Moje okolice:)
Och! to pewnie jesteś encyklopedią wiedzy na temat tej dzielnicy. Strasznie szkoda, że stare Popioły z drewnianymi willami to już „odchodzący świat”…
Polecam Ci serdecznie najnowszą powieść Pani Magdy Witkiewicz – „Czereśnie zawsze muszą być dwie” – o „straszeniu”, czyli o duchach przeszłości, miłości, wyborach. A wszystko z Rudą Pabianicka w tle
Pozdrawiam!